Będziesz?.....czyli słów kilka o samotności...
Komentarze: 0
Będziesz?...
...czyli słów parę o samotności.
Pani Leokadia to dziewięćdziesięciokilkuletnia staruszka w ośrodku rehabilitacyjno – leczniczym, gdzie także mam przyjemność pracować.
Zawsze, kiedy tam jestem, zaglądam do wszystkich pacjentów, badam ich, ale także rozmawiam, zamieniam bodaj kilka słów lub po prostu z nimi jestem. Część z nich to starsi ludzie z chorobą Alzheimera bądź innego rodzaju demencją, część po udarach z afazją uniemożliwiającą porozumiewanie się mową a inni są doświadczeni różnymi chorobami przewlekłymi. Obserwuję ich bezradność, niemoc i ... samotność. I nie wynika to z braku opieki w tym miejscu tylko z sytuacji, w jakiej się znaleźli. Z przyjemnością bowiem obserwuję terapeutów, rehabilitantów, pielęgniarki czy inne osoby opiekujące się tutaj pacjentami. Jak się angażują, jak są cierpliwi, pomysłowi, jak tworzą atmosferę tego miejsca.
Podczas tych moich wizyt u pani Leokadii za każdym razem prowadziłyśmy bardzo krótki, wciąż tak samo brzmiący dialog: -Jak się dziś pani czuje, pani Leokadio? -Jak już mi przeszedł ten kaszel to się dobrze czuję. – niezmiennie przez ponad miesiąc odpowiadała pacjentka. Bo pani Leokadia przebywała tu z powodu demencji, miała tylko wnuczka, który odwiedzał ją bardzo rzadko. Po tej krótkiej wymianie zdań przytulała się do mnie a ja opowiadałam o pogodzie, przeszłości lub jak minął mi dzień. Zawsze, gdy wychodziłam pytała: - Będziesz? – Będę - odpowiadałam zwykle i wymieniałam dzień tygodnia, w którym miałam być następnym razem. I pewnego dnia, gdy przyszłam ... jej już nie było. Zostało tylko wspomnienie ciepłych, uśmiechniętych oczu, którymi na mnie patrzyła.
W tym nowym miejscu, w którym znalazłam się zupełnym przypadkiem, ale na pewno w jakimś celu, doświadczam wielu takich niesamowitych spotkań z ludźmi. Pani Zosia za każdym razem, gdy do niej przychodzę, całuje mnie w ręce. Nie tylko ona zresztą. Onieśmiela mnie to, wzrusza i rozczula jednocześnie. Należę bowiem do pokolenia ludzi, którzy zostali wychowani tak, że to oni starszych ludzi całowali w rękę. Tym bardziej czuję się niezręcznie. Wiem jednak, że to jest przejaw wdzięczności za poświęcony czas i radości. Podobnie zachowuje się pan Stanisław flirtując jednocześnie i żartując sobie ze mną. Opowiada o wnuku, z którego jest dumny i o swojej bezradności. Pani Halinka nie mówi z powodu afazji po udarze, ale zawsze szeroko uśmiecha się jak przychodzę. Podobnie pani Ewa, która tylko ręce rozkłada na mój widok i próbuje wyartykułować jakieś zdanie czy myśl. Pytanie , które słyszę tu najczęściej to: - Kiedy pani teraz będzie? Niezmiennie miło zaskakuje mnie reakcja pacjentów, gdy pojawiam się w ośrodku. Zawsze cieszą się, chwalą, zagadują. Mam wrażenie, że w całym moim dotychczasowym życiu nie otrzymałam tylu pochwał co tutaj. A przecież nie robię niczego szczególnego. Wykonuję te czynności co zwykle, badam, rozmawiam, uśmiecham się, czasem przytulam. Teraz myślę jednak, że tak naprawdę chodzi o czas, jaki im poświęcam. Każdy człowiek z natury swojej potrzebuje przecież spotkania z drugim człowiekiem, bycia w centrum czyjejś uwagi.
Pacjenci w takich miejscach nie przebywają sami, mają obok siebie wielu ludzi. Jednak często czują się samotni, bo potrzebują uwagi, serdeczności, ciepła skierowanego konkretnie do nich.
Wszyscy oni mają w oczach ten sam błysk, iskierkę nadziei na zatrzymanie się przy nich, rozmowę, uśmiech, uścisk, przytulenie, na poświęcenie im chwili swojego czasu. Każdy z nich chciałby, żeby choć na chwilę ktoś był tylko dla niego.
Ksiądz Jan Kaczkowski powiedział, że najcenniejsze, co możesz dać drugiemu człowiekowi to czas.
W tym miejscu, z tymi ludźmi poczułam moc tych słów.
Myślę też, że dotyczy to wielu różnych relacji. Wydaje nam się, że nie mamy czasu na spotkania z różnymi ludźmi, zwłaszcza z tymi, którzy nie narzucają się nam, słabymi, chorymi, bezbronnymi. Może to być ktoś z rodziny, znajomych czy przyjaciół. A może to jedna z najbliższych nam osób. Ale nie mamy akurat czasu, jesteśmy zajęci pracą, realizacją planów, spełnianiem naszych marzeń. Myślę, że każdy z nas znajduje bądź znalazł się kiedyś w takiej sytuacji. Ja na pewno. Myślałam, że jeszcze zdążę, znajdę czas, że będę....
A kiedy już mogłam dla kogoś być... jego już nie było.
Dodaj komentarz